Archiwum kwiecień 2008


kwi 16 2008 CO Z TYM BENEDYKTEM?
Komentarze: 0

W numerze 15 tygodnika „Wprost”, z 13 kwietnia 2008 roku, ukzała się seria artykułów poświęconych rzekomej krytycznej analizie pontyfikatu niemieckiego papieża Benedykta 16.

Artykuł pt. „Co z tym Benedyktem” poświęcony jest m.in. oczekiwaniom głównie niemieckich, acz nie tylko, katolików wobec owego pontyfikatu. Czytając ten tekst autorstwa Piotra Cywińskiego można dostrzec to, jak długofalowe będą jeszcze reperkusje po „cudownym” pontyfikacie papieża-Polaka, Jana Pawła II i jakie on odcisnął piętno na sposobie postrzegania przez wiernych Kościola Rzymskokatolickiego instytucji głowy tego Kościoła, czyli papieża.

Wyborom na stanowisko papieża Josepha Ratzingera, prefekta Kongegacji Nauki Wiary, towarzyszyły zarówno obawy ze strony katolików ze względu na opinię „pancernego kardynała”, oraz entuzjazm ze strony niemieckich katolików, liczacych na poruszenie w szeregach obumierającego niemieckiego Kościoła Rzymskiego. Tyle tylko, że katolicy na całym świecie spodziewali się kontynuacji kulawej polityki religijnej Jana Pawla II. I srogo się zawiedli, co udowadnia autor artykułu. Warto w tym momencie zastanowić się nad położeniem obecnego papieża, które nazbyt ciekawe nie jest. Po pierwsze, świat przyzwyczajony do stylu papiestwa, wprowadzonego przez Karola Wojtyłę, nie wyobraża sobie jego zmiany. Joseph Ratzinger znany był z konserwatywnych poglądów dot. katolicyzmu, co dotatkowo nie sprzyjało kontynuatorstwu idei Jana Pawla II. Podczas gdy ten drugi z chyba tylko sobie znanych pobudek (niby ze względów ekumenicznych, ale wtedy należy zadać ważne pytanie – czy chrześcijaństwo, a w tym wypadku ściślej katolicyzm, jest jeszcze w takim razie światu jeszcze potrzebny?) spotykał się na wspólnych modlitwach z Dalajlamą i indiańskimi szamanami (wyraźnie podkreślając jednoczesnie, że wszyscy tak naprawdę modlą się do tego samego Boga), drugi był autorem deklaracji Kongregacji Nauki Wiary pt. „Dominus Iesus”, w której podkreślal znaczenie roli Kościoła (głównie Rzymskiego oczywiście) w dziele zbawienia ludzkości, a także określał miejsce rzymskiego katolicyzmu we współczesnym świecie religii jako religii, która jako jedyna posiada pełnię Objawionej Prawdy. Można więc dostrzec oczywisty rozdźwięk w postawach obu dostojników Kościoła Rzymskiego, a także przyczynę nazywania Ratzingera, który przecież nie dokonał jakoś niesamowicie konserwatywnego aktu „pancernym kardynalem” czy „arcykonserwatystą” - przecież papież Jan Paweł II rozmieniał w czasie swojego pontyfikatu, ku uciesze różnych zbiorowości, cały dorobek chrześcijaństwa (niezależnie od tego, czy mamy na myśli sam katolicyzm, czy jego inne odłamy – prawosławie i protestantyzm) na drobne. Nie dziwi więc fakt, że zdawać by się moglo normalne dzialanie, typowe dla chrześcijaństwa, odbierane jest jako zaprzepaszczanie trudu włożonego przez Jana Pawła II w przełamanie barier między różnymi potężnymi religiami świata. Mało tego, jest odbierane również jako uwstecznianie Kościoła wobec współczesnych trendów liberalnych, obecnych w każdym aspekcie obecnego świata. Joseph Ratzinger, sprawując funkcję papieża, jest więc nieustannie narażony na przebywanie w cieniu swojego poprzednika, którego pontyfikat określany jest mianem przełomowego. O ile Jan Paweł II jako polityk czy działacz na rzecz ochrony praw czlowieka, wolności, demokracji itd. może być postrzegany pozytywnie, o tyle jego działania na tle stricte religijnym, są po prostu katastrofalne. Umacnianie kultu maryjnego w tej najgorszej postaci, a więc najbardziej pogańskiej, często niekontrolowanej przez sam Kościół (vide wiejska pobożność, ocierająca się o granice samego katolicyzmu, nie mówiąc o protestantyzmie czy prawoslawiu), ukierunkowanie Kościoła w stronę dziwnie pojmowanego ekumenizmu (wspólne modlitwy z przedstawicielami innych religii „do jednego Boga”, czy w przypadku protestantyzmu, działania mające na celu wchłonąć go w struktury Kościola R-K i doprowadzić do uznania zwierzchnictwa biskupa Rzymu i jego namiestnictwa Chrystusa na Ziemi), brak dialogu wewnątrzkościelnego, a także polityka „zamiatania niewygodnych spraw pod dywan” nie pozwalają nie spoglądać krytycznie na jego pontyfikat pod kątem teologiczno-doktrynalnym. Na poprawę jakości tego wizerunku nie wplywają bełkotliwe treści zawarte w „dziełach” Jana Pawła II.

Po drugie, Benedykt 16 stal się swoistym zakładnikiem wiernych KRK. Dowodzi tego fakt, iż próbując zapełnić puste kościoły w chociażby Niemczech, musialby dokonać reform, na które jako papież, a nawet zwykły wierny, nigdy by nie przystał. Reformy, o których mowa, to m.in.dozwolenie na stosowanie antykoncepcji katolikom, dopuszczenie kobiet do sprawowania kapłaństwa, czy nawet udzielanie i uznawanie ślubow homoseksualnych. Artykuły zamieszczone we „Wprost” formułują wlasnie takie oczekiwania niemieckich wiernych wobec papieża.

Hasło Kardynała Stefana Wyszyńskiego „Nie Kościół ma się dostosować do świata, lecz świat do Ewangelii” traci rację bytu.Oto po „cudownym” pontyfikacie JPII dochodzi do sytuacji, w której wierni dyktują Stolicy Apostolskiej warunki; zapominając całkowicie o meritum chrześcijaństwa, którym bynajmniej nie jest własna wygoda odnośnie charakteru ewangelii – nawet nieuważny czytelnik biblijnych Dziejów Apostolskich jest w stanie dostrzec zasady, rządzące pierwotnym Kościołem, który zawsze powinien być wzorem dla współczesnego Kościoła.

Niemiecka euforia, dostrzegalna chwilę po ogłoszeniu Ratzingera papieżem, dawno ucichła; obecnie w modzie jest tam krytyka papieza, który jest taki niedostępny i twardogłowy, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, który pojawiał się w synagogach i meczetach. Zważywszy na fakt, iż B16 postawił sobie za cel odbudowanie chrześcijańskiego charakteru Europy, będzie raczej ciężko – mając przeciw sobie nie tylko muzułmańską dzicz (której działań doświadczył przed pielgrzymką do Turcji), ale także katolików, którzy przyzwyczajeni do tego, że Kościół kojarzy im się z papamobilem i papieżem, którego zadaniem jest być obwoźnym darczyńcą tzw. miłosierdzia (bliżej niezdefiniowanego). W każdym razie – powodzenia.

komentarze : :